Forum www.wmh.fora.pl Strona Główna www.wmh.fora.pl
Forum Warszawskiej Magistrali Hutniczej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Okiem pracownika KM
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wmh.fora.pl Strona Główna -> OT / Komunikacja miejska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Czw 4:27, 23 Kwi 2009    Temat postu: Okiem pracownika KM

Ponieważ wywiązała się dyskusja na temat, jacy to pracownicy KM są niedobrzy, spróbuję napisać, jak to wygląda z tej drugiej strony. Jak pewne rzeczy widzi się zza pulpitu tramwaju (trochę mniej zza kierownicy, bo nie mam takich doświadczeń).

Pewnie niewielu pasażerów ma pojęcie jak ta praca wygląda. Dzień pracy zaczyna się wcześnie rano, czasem bardzo wcześnie. Zakładając że muszę przyjść na godzinę 04:00, muszę wstać o godzinie 02:30 (mieszkam stosunkowo niedaleko od zajezdni). Oczywiście ta godzina 04:00 to tak symbolicznie, bo zakładając że wyjazd jest o tej godzinie, to rzeczywiście muszę byc ok. pół godziny wcześniej. Pobieram dokumenty pojazdu i inne "gadżety", muszę odnaleźć wóz, uruchomić go, sprawdzić. Nie zawsze wszystko idzie gładko. Czasem ujawniają się usterki, czasem pojawiają się inne, nie przewidziane sytuacje. W zimie, jest straszny dramat, wszystko jest zamrożone. Ze względów energetycznych nie wolno nam uruchamiać ogrzewania na terenie zakładu.Po sprawdzeniu czy wszystko jest ok. następuje wyjazd. Oczywiście, jak jest zimno, są narzekania, że nie właczone jest ogrzewanie. Za bramą jest włączone. Teraz to nawet ta funkcja jest zautomatyzowana. Ale trzeba poczekać, bo grzejniki muszą się nagrzać. Tego oczywiście pasażer nie rozumie. Grzeczne tłumaczenia na nic się zdają. Pasażer wie lepiej przecież. Zaczynają się wulgarne odzywki, straszenie. Oczywiście nie reaguję na nie, bo o to chodzi by mnie sprowokować. Trzeba przecież odreagować domowo-pracowo-rodzinne frustracje i kompleksy. Czas sobie leci. Przybywa ludzi na przystankach i na pokladzie. Zaczynają się pojawiać ci, co to wychodzą na ostatnią chwilę z domu. Co oczywiste, wiąże się to z dobieganiem. I tu zaczynają się problemy. Często właśnie rzucają się na ostatnią chwilę. Niektórzy już w momencie, gdy pojazd rusza. Przykro mi, ale taka osoba już nie pojedzie. Nie mogę gwałtownie hamować, bo to by mogło stworzyc zgrożenie. Ale oczywiście będzie pretensja, że komus zamknąłem drzwi przed nosem. Chciałbym nadmienić, że jest coś takiego jak rozkład jazdy. Wystarczy być odpowiednio wcześniej na przystanku i problemu niema. Muszę trzymac się rozkładu. Bo gdybym tak na każdym przystanku czekał, to po kilku przystankach miałbym spore opóźnienie, co z kolei wiązało by się z pretensjami, że przyjechałem opóźniony, a ktoś się przecież spieszy. Ja nigdy nie biegnę do tramwaju/autobusu. Po prostu jestem na przystanku przed godziną odjazdu. To chyba jest proste? Jadę sobie dalej. Ludzi na pokładzie sporo, na przystankach jeszcze więcej. Przychodzi taki moment, że już nie można się zmieścić w pojeździe. Mimo to, lud twardo pcha się dalej, pomimo, że z tyłu jedzie następny pojazd, luźniejszy. Ale nie. Wszyscy chcą jechać pierwszym. Pół biedy, jeżeli są drzwi bez funkcji samopowrotu. Dwie, trzy próby i udaje się je zamknąć i odjechać z przystanku. Tragedia jest wtedy, gdy drzwi są wyposażone w funkcję samopowrotu. Jest to funkcja mająca na celu zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom. Niestety, jest wykorzystywana przez nich do niecnych celów. A to ktoś nogę wystawi, rękę, głowę, tyłek. Byle by uniemożliwić odjazd. Nadmieniam, że takie zachowania mają miejsce też, gdy jest pusto. Niektórzy mają niezłą zabawę z tymi drzwiami. Tym sposobem powstają znaczne opóźnienia. Tracę przerwy na pętlach i narażam się na obelgi, w związku z opóźnieniami. Częstym "grzechem" pasażerów, jest rzucanie się do drzwi, po zabrzmieniu sygnału ostrzegającego o zamykaniu się drzwi. Na zewnątrz jak też i wewnątrz pojazdu, są stosowne informacje, że wsiadanie/wysiadanie po sygnale jest zabronione. Po coś te informacje są. Prowadząc obserwacje, mogę odnieść wrażenie, że lud nie chodził do szkoły i nie umie czytać. Jest to zjawisko nagminne. Ostatnio, zauważyłem modę na wysiadanie na ostatnią chwilę. Odbywa się to w formie skoku. Cóż. Nie każdy zdąrzy. To już nie moja wina. Oczywiście rzucanie się od zewnątrz też jest częstym zjawiskiem. Wtedy zarzuca się nam, że zamykamy dzrwi przed nosem. Cóż. Pech. Kiedyś muszę odjechać z przystanku. Staram się zamykać drzwi przed podaniem sygnału zezwalającego na jazdę. Robię tak z dwóch powodów. Żeby zachować płynność ruchu (za mną też jadą wozy) oraz dlatego, że czas podawania sygnału zezwalającego na jazdę dla tarmwaju jest bardzo krótki. Muszę zdąrzyć wjechac na skrzyżowanie i je opuścić. Gdybym tak na każdego czekał, to bym nigdy nie odjechał z przystanku. Jest to brutalne ale innaczej się nie da. Nie rozumiem panicznego rzucania się pasażerów na ostatnią chwilę zwłaszcza na takich ciągach jak np. Al. Jerozolimskie. Tam tarmwaj jest co chwilę. Nawet jak jeden ucieknie, to nie ma dramatu. A to właśnie w takich miejscach są największe problemy z pasażerami. Jest jeszcze tysiące innych "pomysłów" ze strony pasażera, by utrudnić życie kierowcy/motorniczego. Długo by je opisywać. Spróbuje je kiedyś spisać. Oczywiście, żeby nie było za lekko, to swoje trzy grosze dokładają kierowcy samochodów, rowerzyści i piesi. Jak już uda mi się ruszyć z przystanku, to oczywiście na tory musi wjechać jakiś debil, samochodem i zatrzymać się na torach. Najczęściej robi to w sposob gwałtowny, zmuszając do gwałtownego hamowania. Czasem próbuje taki być szybszy od tramwaju i skręcić tuż przed nim. W momencie gdy ma gorsze przyspieszenie, bądź swoj manewr wykona zbyt blisko tramwaju dochodzi do kolizji. I potem czytamy sobie w kartach informacyjnych: "podczas wykonwania manewru skrętu w lewo, kierowca samochodu, nie zachował szczególnej ostrożności i doprowadził do kolizji z tramwajem. Kierowca podpisał oświadczenie o winie" Cóż, są dni, że taką formułkę czytam kilkanaście razy. Jest to przerażające. Do najczęstszych "grzechów" kierowców należą stanie na torach, wjeżdżanie tuż przed nadjeżdżający tarmwaj. Statystki są bezlitosne. Ok. 90 % kolizji w relacji tramwaj-inny pojazd jest z winy kierujących innymi pojazdami. Oczywiście Policja nie reaguje na takie zachowania kierowców. Udają, że nie widzą, bo po co sobie dokładać roboty. Piesi to straszliwy problem. Przechodzenie w miejscach niedozowlonych, wychodzenie zza stojącego tramwaju, przechodzenie na czerwonym świetle. O ile "spotkania" z samochodem kończą się najczęściej na stratach meterialnych, o tyle kontakt tramwaju z pieszym, kończy się najczęściej na ciężkich obrażeniach, czasem śmiercią. Najgorsze jest to, że pewnych sytuacji nie da się przewidzieć. Wracając jeszcze do pasażerów. Bardzo uciążliwym problemem są zjazdy do zajezdni. Pojazd zjeżdżający do zajezdni jest w stosowny sposób oznakowany. Informacja o (planowym) zjeździe do zajezdni jest zawarta w rozkładzie jazdy. Pasażer oczywiście ma to za nic. Nie czyta informacji w rozkładzie, nie patrzy na tablice. Oczywiście w miejscu gdzie pojazd zjedzie z trasy (np. przy zjeździe linii 26 z Os. Górczewska, skręt w ul. Skierniewicką) lub przed bramą rozgrywają się dramaty. Zaczynają się idotyczne pytania, wyzwiska, groźby. Kiedyś usłyszałem zarzut (miałem wóz z klasycznymi tablicami), że złośliwie wyświetliłem tablice zjazdowe. Nie będę dalej cytował słów, jakie usłyszałem od pasażerki. Ste wulgaryzmów. I tak jest właściwie zawsze. Postęp idzie do przodu. Część pojazdów, wyposażona jest oprócz informacji wizualnej, w informację głosową. Wszystko to, dla wygody pasażera. Dodatkowo, stosowane jeszcze klasyczne (boczne) tablice z trasą zjazdu. Dla zwrócenia uwagi, są one w kolorze żółtym. Ostatnio właśnie maiłem wóz z wyświetlaczami, informacją głosową + dodatkowe tablice. Zjeżdżałem z Os. Górczewska. Oba wagony pełne ludzi. Kilka przystanków przed końcem trasy system zapowiedział: "Uwaga, zjazd do zajezdni "Wola". Jak zauważylem, na nikim nie zrobiło to żadnego wrażenia. Na Płockiej wsiadło jeszcze sporo ludzi. Po zamknięciu drzwi system znów zapowiedział komunikat o zjeździe. Przystanek Rogalińska. System zapowiedział informację o zjeździe + informacja "koniec trasy". Ludzie dalej siedzą, część wsiada z przystanku. Żeby ułatwić pracę ochronie, wszedłem na pokład i poinformowałem, że koniec trasy. No i się zaczęło. Dlaczego? O co chodzi? Przecież nic nie jest napisane. Jak ta można? Niektórzy posłali parę k....ew. Wychodzi na to, że: pasażerowie nie chodzili do szkoły, dawno nie byli u okulisty i laryngologa. No i do tego nie grzeszą kulturą. No, bo jak to inaczej wytłumaczyć? Uważam, że informacja naprawdę była czytelna. Podawana była na rożne sposoby. Podejrzewam, że gdyby były komunikaty, że motorniczy każdemu pasazerowi da po 1000 zł , to każdy by przeczytał i usłyszał, a do kabiny ustawiła by się spora kolejka. I tak jest właściwie przy każdym zjeździe. Ludzie nie czytają, nie słuchają, a potem jest pretensja do motrniczego. Często bywają bardziej agresywne wystąpienia. Ręce opadają.....

koniec cześci pierwszej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tapir
starszy maszynista



Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielany, kawałek od torów, gdzie jeszcze niedawno było słychać 13N

PostWysłany: Czw 10:10, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Po pierwszych paru zdaniach - ciekawy post. Dzięki za niego. Bez jakiejkolwiek złośliwości, czy ironii - bardzo ciekawie będzie poczytać, jak to wygląda "z tamtej strony".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cleotka3007
maszynista instruktor



Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa - Praga Północ of course ;)

PostWysłany: Czw 15:05, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Owszem, w pełni zgadzam się z Edgarem. Jadąc Tramwajem i patrząc na współpasażerów zastanawiam się czy edukacji nie skończyli na przedszkolu :/ to jest jedna, wielka porażka! I potem wielkie pretensje do motorniczego, że jedzie po swojej trasie. Ludzie, motorniczy to nie maszyna, że będzie zapieprzał po torach 24godziny na dobę! Kiedyś musi zjechać do zajezdni i wrócić do domu. No i to chamskie utrudnianie pracy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Czw 22:14, 23 Kwi 2009    Temat postu:

tapir napisał:
E, przeczytałem teraz na spokojnie całego posta i rozczarowanie, jednak nie tego się jednak spodziewałem po ciekawym początku. Myślałem, że będzie ciekawie, o nieznanych dla zwykłego "zjadacza biletów" tajnikach pracy motorniczego, a tu znów 90% narzekania. A mógł być super temat. Trudno, wysiadam z tego tramwaju.


No cóż. Jeszcze się taki nie narodzil, co by wszystkim dogodził. Nie piszę w formie narzekania, tylko relacjonuję, jak to wszystko wygląda. A, że nie wygląda różowo, to już inna bajka. Moim zdaniem, jasno i przejrzyście wytłumaczyłem pewne rzeczy, które inaczej wyglądają z pozycji pasażera, a inaczej, z pozycji prowadzącego pojazd. Cóż jeżeli czyta się relacje pasażerów, dziennikarzy, to rzeczywiście są to same narzekania i zarzuty. Ja przedstawiłem to od swojej strony. Na szczęście, nie wszyscy narzekają. Dziś spora grupa ludzi, wynajęła tramwaj, który miałem zaszczyt prowadzić. I nieskromnie muszę przyznać, że byli zadowoleni. Było dużo pytań odnośnie pracy, sprzętu, problemów. Wszystko miałem okazję wytłumaczyć i pokazać, w tym różne opisywane sytuacje np nieodpowiedzialne zachowania kierowców.
Jeżeli Kolega chce się czegoś dowiedzieć, to też czekam na konkretne pytania, z chęcią udzielę odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kulecki
Administrator



Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 1119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn / Warszawa

PostWysłany: Czw 23:32, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Ta, zamiana miejsc, próba wczucia się w rolę - to daje do myślenia. Miałem okazję przejechać się kilka razy w kabinie, parę kółek się zrobiło z tym czy tamtym (zwłaszcza z takim jednym), mogłem sobie pooglądać i przemyśleć. Czasu aż nadto - jedno półkółko, czyli półkurs - zwykle ponad godzina, na większości linii. Kilka półkursów - i już ma się ogląd.
To jest cholernie trudna robota. Ile może kosztować błąd - poczytajcie sobie na przegubowcu. Nie ma chwili wyluzowania, ciągła obserwacja tych patafianów dookoła, którzy się ładują pod wóz, a to blachą, a to pieszo. Zza pleców - a to bilet, a to panie, a którędy jedzie, choć napisane jak krowie na miedzy. Do tego siedzisko spod tyłka ucieka (bo uszkodzone), dołem wieje gorąco, górą - zimno, nie da się wyłączyć ani wyregulować (ten właśnie tak ma), w kabinie wali stęchłymi papierochami zmiksowanymi z łojem (bo niektórzy się nie myją i nie wietrzą wozu, a wilgoć się wdała)... tak to wygląda. Spróbuj człowieku tak wysiedzieć te godziny; przypominam, siedzisko ucieka spod d*py...
Osobiście jestem pełen podziwu. Moje inżynierskie zmagania, nie zawsze wdzięczne, mają tę zaletę, że pracuję w moim wymuskanym kąciku, a otaczają mnie ludzie życzliwi, a co najmniej - wykształceni. Chyba nie mam źle.
Rano z większym entuzjazmem do roboty, hehe... a jak? Pewnie tramwajem...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kulecki dnia Czw 23:33, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Pią 3:19, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Kulecki napisał:
Ta, zamiana miejsc, próba wczucia się w rolę - to daje do myślenia. Miałem okazję przejechać się kilka razy w kabinie, parę kółek się zrobiło z tym czy tamtym (zwłaszcza z takim jednym)


hehe


Kulecki napisał:
mogłem sobie pooglądać i przemyśleć. Czasu aż nadto - jedno półkółko, czyli półkurs - zwykle ponad godzina, na większości linii. Kilka półkursów - i już ma się ogląd.


Miło mi, że ktoś to zauważył.


Kulecki napisał:
To jest cholernie trudna robota. Ile może kosztować błąd - poczytajcie sobie na przegubowcu. Nie ma chwili wyluzowania, ciągła obserwacja tych patafianów dookoła, którzy się ładują pod wóz, a to blachą, a to pieszo.



Często słyszę od osób, które mnie obserwują z boku, że kręcę głową we wszystkich kierunkach. Tu naprawdę oczy trzeba mieć wszędzie. Równie mocno wytężony słuch. Ilość przetwarzanych informacji, często w bardzo krótkim czasie, jest ogromna. I tak bardzo często przez dziesięć godzin, bardzo często, praktycznie bez chwili wytchnienia.



Kulecki napisał:
Zza pleców - a to bilet, a to panie, a którędy jedzie, choć napisane jak krowie na miedzy.


To fakt, nikt nie respektuje informacji: "rozmowa z motorniczym, w trakcie jazdy - zabroniona". Brak reakcji ze strony motorniczego, powoduje agresywną reakcję ze strony pasażera. Często zdarzają się przypadki walenia pięścią w szybę kabiny, wulgarne wyzwiska. Kiedyś, z takiej okazji przyszła skarga na kolegę. Skarżący się napisał, że firma zatrudnia głuchych pracowników, bo motorniczy nie zareagował w sytuacji opisanej powyżej. Problemem pochodnym w/w jest chęć zakupu biletu pzrez pasażera. Najczęściej, chętny do zakupu biletu, podchodzi w momencie gdy ruszam z przystanku. Oczywistym jest, że nie dostanie biletu w tym momencie. Zbyt dużo było różnych zdarzeń, które były wynikiem sprzedaży bilteów podczas jazdy. Grzecznie mówię, że sprzedam na następnym przystanku. Oczywiście jest straszne zbulwersowanie, że on (pasażer) chce już, teraz. Często, chęć zakupu, jest manifestowana poprzez popchnięcie klapki, która jest w drzwiach kabiny, przez którą odbywa się sprzedaż biletów. Uważam tego typu zachowanie za conajmniej nietaktowne, Można kulturalnie zapukać, poprosić przecież. Kolejnym problemem jest brak odliczonej kwoty do zakpupu biletu. W pojeździe jest zawarta stosowna instrukcja, odnośnie zakupu biletu. Ze względu na utrzymanie płynności ruchu, nie mam zwyczajnie czasu i możliwości wydawania reszty, zwłaszcza z grubych nominałów. Rozumiem chęć zakupu biletu wcześnie rano, późno wieczorem, w święta, w jakiś odludnych rejonach. Ale kupowanie biletu, gdy na przystanku jest kiosk jest conajmniej dziwne.




Kulecki napisał:
Do tego siedzisko spod tyłka ucieka (bo uszkodzone), dołem wieje gorąco, górą - zimno, nie da się wyłączyć ani wyregulować (ten właśnie tak ma), w kabinie wali stęchłymi papierochami zmiksowanymi z łojem (bo niektórzy się nie myją i nie wietrzą wozu, a wilgoć się wdała)... tak to wygląda. Spróbuj człowieku tak wysiedzieć te godziny; przypominam, siedzisko ucieka spod d*py...


To temat rzeka. Kabina, to miejsce, gdzie spędzam znaczącą ilość z czasu swojej pracy. Nie jest to sterylne biuro. Daruję sobie szczegółowe opisy, tego, co czasem zastaję w tym miejscu. Kuba co nieco opisał. Niestety, niewielu pracowników zdaje sobie sprawę, że to właśnie od nich zależy, jak to miejsce pracy będzie wyglądać. Cóż. Temat higieny osobistej, a ściślej - jej braku, to chyba nasz narodowy problem. Ja osobiście, dokładam wszelkich starań, żeby wszystko było ok. Staram się wyglądać schludnie, ładnie pachnieć. Jak cię widzą - tak cię piszą.
Szczegóły techniczne, odnośnie tego, co jest w kabinie z różnych względów pominę. Co do foteli, to fakt. Zdarzało mi się, że fotel uciekał z pod tyłka. Regulacja fotela, to niezła zabawa. Ja np lubię siedzieć bardzo wysoko. Żeby osiągnąć żądaną wysokość, muszę stosować różne, ciekawe sztuczki. Niestety, stan foteli, pozostawia wiele do życzenia. Problem utrzymania stanowiska pracy we właściwym stanie, zależny jest od samych pracowników. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że na pogorszenie jego stanu, często wpływają sami użytkownicy.



Kulecki napisał:
Osobiście jestem pełen podziwu.


Miło mi bardzo:)

Kulecki napisał:
Moje inżynierskie zmagania, nie zawsze wdzięczne, mają tę zaletę, że pracuję w moim wymuskanym kąciku, a otaczają mnie ludzie życzliwi, a co najmniej - wykształceni. Chyba nie mam źle.


Z tego co piszesz - nie masz źle.

Kulecki napisał:
Rano z większym entuzjazmem do roboty, hehe... a jak? Pewnie tramwajem


Ja, wbrew opisanym trudnościom, też lecę z entuzjazmem do roboty. Co tu dużo kryć. Lubię ją. Z drugiej strony patrząc. Całe szczęście, że nie jest to moje podstawowe źródło utrzymania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Edgar dnia Nie 17:08, 26 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kulecki
Administrator



Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 1119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn / Warszawa

PostWysłany: Pią 22:21, 24 Kwi 2009    Temat postu:

tapir napisał:
O to to. Dokładnie tak sobie pomyślałem, że po prostu jak ktoś nie lubi pracy "z ludźmi" (np. obsługa klienta, handel, komunikacja miejska) to nie powinien się męczyć.

To chyba nie do końca tak. Myślę, że chwilami każdy ma trochę dosyć. A wyżalić się też trzeba. Czy można na forum w dziale OT? Jasne, bo i pogadać jest z kim, i nie ma zakutych łbów.

Osobiście się cieszę, że taka dyskusja się wywołała. Kosztuje mnie to trochę pracy, ale myślę, że warto.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Pią 22:36, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Odnosząc się do tych dwóch postów powyżej, odnoszę wrażenie, że nie zostałem dobrze zrozumiany. Ja piszę, o tym co widzę. Nie przeżywam tego. Gdyby tak było, to rzeczywiście dawno bym już zmienił profesję. Akurat lubię swoją pracę.To, że wy (jak się wam wydaje) wiecie jak wygląda ta praca. Ok. Inni nie muszą, więc mogą poczytać. Natomiast czynienie mi chamskich insynuacji jest co najmniej niemiłe i nietaktowne. Nie jesteście do tego uprawnieni. Mogę odnieść wrażenie, że macie do mnie jakiś żale. Proszę bardzo, napiszcie, na forum, a lepiej chyba na priv. Co najmniej nie eleganckie zachowania z waszej strony nie powtarzają się pierwszy raz. Nie wiem o co chodzi. Natomiast nie życzę sobie tego typu zgrań tutaj na forum. W sumie tyle od mnie. Oczywiście pewnie admin wyrzuci ten post, ale co tam. Dziwne, że jak ktoś mnie obraża, to admin postów nie usuwa. Cóż, nie należę widocznie do odpowiedniego grona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cleotka3007
maszynista instruktor



Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa - Praga Północ of course ;)

PostWysłany: Pią 22:45, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Edgar, ja się z Tobą zgadzam. Poza tym ja osobiście daleka jestem od sarkazmu. Chyba, że ktoś w dzieciństwie nie lubił bajek Disney'a, to faktycznie moja wypowiedź mogła być sarkastyczna. Ale tylko w takim wypadku...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cleotka3007 dnia Pią 22:46, 24 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Sob 14:48, 25 Kwi 2009    Temat postu:

cvana napisał:
Ale nie o to chodzi, że nie wygląda różowo. Fajnie, że Ci się chciało pisać tego posta. Po prostu... nie napisałeś nic, czego bym nie wiedziała

Cóż. Jak już wcześniej napisałem, jeżeli są jakieś pytania, to służę posiadaną wiedzą. Po co od razu marudzić?

cvana napisał:
Ale co niepokoi - bardzo duża ilość frustracji wypływająca z Twojego posta.



Jakiej znowu frustracji? Co? To jakieś forum psycholigczne?! Robienie tego typu sugestii, jest conajmniej nie na miejscu. Ponadto, jeżeli mamy mówic o jakimś tam miłym rozmawianiu, to raczej to na takowe nie wygląda. Jak już któryś raz napisałem, przedstawiłem jak to wygląda od strony prowadzącego pojazd. Właściwie każda z tych osób powie to samo. I nie mieszaj w to jakiś frustracji i innych rzeczy. Gdybym był tak bardzo sfrustrwoany jak piszesz, to już bym dawno dał sobie spokój z jeżdżeniem. Lubię tą pracę, nie wykonuję jej z musu. Raczej łącząc przyjemne z pożytecznym.


cvana napisał:
Ja wiem, pasażerowie nie czytają informacji, bywają chamscy, mają nieuzasadnione pretensje itd. itd. Ale jeśli aż tak przeżywasz, to może wskazana byłaby zmiana zajęcia? Piszę bez złośliwości, raczej z troską


Ale naprawdę nie potrzebuję martwienia się o mnie. Ponadto, nie przeżywam, a tylko relacjonuję, a to zasadnicza różnica.

cvana napisał:
Pasażerowie też mają swoje przeżycia i jeśli są oschli/chamscy/niesympatyczni, to zawsze myślę, że być może mają jakieś poważne problemy - czy to ze sobą, czy rodzinne, czy w pracy


Każdy ma swoje problemy. Mnie też życie nie rozpieszczało i nie rozpieszcza, mimo to nie gryzę i nie napadam na pasażerów. Raczej staram się wyjaśniać, pomóc. Dramaty pasażera nie uprawniają go, do tego, by się na mnie wyżywać, bo jestem "tylko" motorniczym.


cvana napisał:
Myślę, że to forum jest po to, żeby sympatycznie sobie podyskutować. I wartościowo, bo zajmujemy się w życiu różnymi rzeczami i możemy się wymienić doświadczeniami.


Też tak do pewnego czasu myślałem. Było tak do czasu, gdy nie zaczęły się pojawiać mentorskie i pouczające wywody dwóch, pewnych osób, które to uważają się za najmądrzejsze, a tylko ich opinie i zdanie mają być - ich zdaniem, uznawane za "jedynie słuszne".

cvana napisał:
Na październikowej wycieczce było tak sympatycznie


Może było sympatycznie, może nie. Moim zdaniem było dziwnie. I dzieje się tak jakoś od lipcowej wycieczki. Jak dla mnie, w porównaniu z tym co było kiedyś na spotkaniach, to obecnie atmosfera nieco "siadła". Sporo osób wykruszyło się, myślę, że też właśnie przez ten zanik specyficznej, naprawdę przyjaznej atmosfery.Wycieczki już nie mają takiego klimatu jak kiedyś. Teraz jest jakaś gonitwa, odhaczanie wszystkiego, zgodnie z jakąś procedurą. Oczywiście zastrzegam, że jest to moje subiektywne zdanie, aczkolwiek nie odosobnione.

cvana napisał:
Po co teraz tyle sarkazmu, ironii? :/


Akurat jeżeli chodzi o ironię i sarkazm, to pojawiły się one wraz z "jedynie słusznymi" opiniami. Wcześniej tego nie było. Tak więc, proszę nie winić ani mnie, ani innych osób, które w jakiś sposób podzielają moje zdanie, na temat pewnych rzeczy.

cvana napisał:
skąd tyle w Was ludzi niechęci, frustracji?



Znowu o tej frustracji?! Ile można?! "Uwielbiam" ludzi zabawiających się w "psychologów". To chyba teraz modne w pewnych kręgach. Wychodzi na to, że tylko oni są normalni, nieomylni (to zresztą, pojęcie względne), a reszta, to ludzie "chorzy", którym należy pomóc. Pouczają, sugerują. Jeżeli już lubicie się w to bawić, to są od tego inne fora, bardziej tematycznie związane, z tym, co uprawiacie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Edgar dnia Sob 23:14, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Sob 15:24, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Kulecki napisał:

Osobiście się cieszę, że taka dyskusja się wywołała. Kosztuje mnie to trochę pracy


No, tak, małe wycinanki......


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Nie 15:27, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Edgar napisał:
Kulecki napisał:

Osobiście się cieszę, że taka dyskusja się wywołała. Kosztuje mnie to trochę pracy


No, tak, małe wycinanki......



I coraz większe i większe....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Nie 19:06, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Cleotka3007 napisał:
No dla mnie osobiście sugerowanie komuś zmiany zawodu, w ten sposób, to jakby sugestia zmiany ubioru na pewien, biały acz niezbyt modny kaftanik :/ może z kolei Wy za mało czasu przebywacie z ludźmi, i dlatego życie wydaje Wam się różowe i przyjemne Moi Drodzy?


Właśnie się odniosłem w kilku miejscach do tego tematu. Rano zresztą też. Ale posty zostały wycięte, choć były kulturalne. Cóż. Dziwi takie nieco "wybiórcze" wycinanie postów. Nie pękaj Maleńka, tego pewnie też wytnąVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cleotka3007
maszynista instruktor



Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa - Praga Północ of course ;)

PostWysłany: Nie 19:47, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Edgar, ale przecież wycinanki są w Polsce wręcz tradycją Razz Np. kurpiowskie. Ty się jeszcze dziwisz, że tutaj też są? Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edgar
naczelnik sekcji



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 945
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Jelonki

PostWysłany: Nie 19:49, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Cleotka3007 napisał:
Edgar, ale przecież wycinanki są w Polsce wręcz tradycją Razz Np. kurpiowskie. Ty się jeszcze dziwisz, że tutaj też są? Razz


Mnie, bliższe są łowickie. No, ale spoko. Tu są WMH-wskie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wmh.fora.pl Strona Główna -> OT / Komunikacja miejska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin